W finałowym biegu na 800 metrów kibice w hali w Birmingham oglądali spektakl jednego aktora. Na ostatnim okrążeniu zawodnik RKS Łódź znów odpalił swoje "nitro" i odniósł jedno z upragnionych zwycięstw w karierze. Dotychczas w halowych mistrzostwach świata był: trzeci w Dausze (2010 roku) i drugi w Sopocie (2014).
Wyniki:
1. Adam Kszczot (Polska) 1:47.47
2. Saul Ordonez (Hiszpania) 1:48.01
3. Elliot Giles (Wlk. Brytania) 1:48.22
4. Alvaro de Arriba (Hiszpania) 1:48.51
5. Mostafa Smaili (Maroko) 1:48.75
Kszczot jak pirania
– Adam zaatakował niczym pirania, która poczuła krew i wiadomo było, że już nie odpuści. Podczas decydującej szarży miałem nawet wrażenie, że przez chwilę był zdziwiony reakcją rywali, którzy próbowali nawiązać z nim walkę. Jak nikt inny zasłużył na ten tytuł – mówi Marek Plawgo, były lekkoatleta, medalista mistrzostw świata, a obecnie ekspert TVP Sport w Birmingham.
Wicemistrz świata z ubiegłego roku z Londynu, to prawdziwy profesor jeśli chodzi o zawody halowe. Ostatni raz pod dachem musiał uznać wyższość rywala w 2015 roku. Od ubiegłego roku startował we wszystkich liczących się mityngach i ani razu nie schodził z najwyższego stopnia podium.
Żona mi doradziła, żebym jednak jechał
Prawdopodobnie były to ostatnie HMŚ z udziałem Kszczota. W tym roku 29-letni biegacz wygrywa wszystko co jest do wygrania, ale niemal do ostatniej chwili nie było pewne, czy w ogóle weźmie udział w mistrzostwach w Birmingham. Wątpliwości łodzianina były związane z dużym obciążeniem startowym. Od lutego wystąpił w pięciu mityngach: Dusseldorfie, Madrycie, Lievin, Toruniu i Glasgow. Każde kończył na pierwszym miejscu. Po drodze zdobył jeszcze 11. tytuł mistrza Polski.
- W trakcie 12 dni miałem pięć mityngów. To bardzo dużo i naprawdę do końca wahałem się, czy wystartować w HMŚ. Żona mi jednak doradziła, żebym jechał. Powiedziała, że za dwa lata na kolejnych mistrzostwach w hali już pewnie nie pobiegnę, więc warto spróbować i powalczyć o kolejny sukces. Po krótkim namyśle nie widziałem żadnych przeciwskazań. Jak widać mądrego zawsze warto posłuchać – mówi Kszczot.
Kolcem po piszczelu
W 2020 roku dla podopiecznego trenera Zbigniewa Króla priorytetem będą igrzyska olimpijskie w Tokio. Do tej pory starty w Londynie (w 2012) i Rio de Janeiro (2016) kończyły się porażkami dla multimedalisty mistrzostw świata (pięć krążków) i Europy (sześć, w tym pięć najcenniejszych). Występy na igrzyskach Kszczot dwukrotnie kończył w półfinale.
Dwa lata temu w Rio był w genialnej formie. Łodzianina wymieniano w gronie głównych kandydatów do medalu. Niestety, w decydującym biegu o awansie do finału za bardzo skupił się na bezpośredniej walce z Davidem Rudishą. Kenijczyk przejechał Polakowi kolcem po piszczelu i wytrącił go z rytmu.
W Tokio zła seria ma się skończyć. Zawodnik RKS będzie miał wtedy 31 lat, a to już ostatni moment na osiąganie wielkich wyników na dystansie 800 metrów. Po nadchodzących igrzyskach olimpijskich Kszczot prawdopodobnie zakończy karierę.
Cel na 2018? Berlin
Halowe mistrzostwo świata łódzkiego zawodnika oczywiście jeden z największych sukcesów w jego karierze, ale głównym celem na ten rok są mistrzostwa Europy, które zostaną rozegrane na stadionie olimpijskim w Berlinie. Jeśli Kszczot wygra, będzie pierwszym średniodystansowcem w historii, który trzy razy z rzędu sięgał po złoty medal Starego Kontynentu.
Źródło: sport .pl
Wójt Gminy Mniszków Paweł Werłos, w imieniu mieszkańców Gminy Mniszków,
serdecznie gratuluje wygranej i życzy kolejnych sukcesów.