Urząd Gminy Mniszków

Deklaracja dostępności Aktualności Zdjęcia Kontakt BIP
obrazek nagłówka 0
Zalew Sulejowski - Zarzęcin
obrazek nagłówka 1
obrazek nagłówka 2
Zalew Sulejowski - Zarzęcin
obrazek nagłówka 3
Zalew Sulejowski - Zarzęcin
obrazek nagłówka 4
Zalew Sulejowski - Zarzęcin
obrazek nagłówka 5
Zalew Sulejowski - Zarzęcin
obrazek nagłówka 6
Konstantynów - w oddali Błogie Rządowe
obrazek nagłówka 7
Widok z ul. Polnej w Mniszkowie
obrazek nagłówka 8
obrazek nagłówka 9
Błogie Rządowe - dolina Radońki
obrazek nagłówka 10
Kościół w Błogiem Szlacheckim
obrazek nagłówka 11
Mniszków
obrazek nagłówka 12
Rezerwat Błogie
obrazek nagłówka 13
Biblioteka w Mniszkowie
obrazek nagłówka 14
Kościół w Błogiem Szlacheckim
obrazek nagłówka 15
obrazek nagłówka 16
obrazek nagłówka 17
Konstantynów
obrazek nagłówka 18
obrazek nagłówka 19
Droga Błogie - Stoczki
obrazek nagłówka 20
Droga Błogie - Stoczki
obrazek nagłówka 21
Kościół w Błogiem Szlacheckim
obrazek nagłówka 22
Park Dworski w Mniszkowie
obrazek nagłówka 23
Park Dworski w Mniszkowie
obrazek nagłówka 24
Droga Błogie - Stoczki
obrazek nagłówka 25
Gminna Biblioteka Publiczna w Mniszkowie
obrazek nagłówka 26
obrazek nagłówka 27
Stadion LKS Mniszków
obrazek nagłówka 28
Orkiestra dęta
obrazek nagłówka 29
baner 77
Szukaj
baner 210
baner 191
baner 168
baner 81
baner 16
baner 11
baner 201
baner 177

Stronę odwiedziło

19293799

gości

Liczba osób online

73
Aktualności gminy Mniszków
grafika
Hengelo: zwycięstwo Adama Kszczota
Dodano: 29-05-2012  |  DM  |  wyświetleń : 8280
PDF

W Hengelo 27 maja 2012 r., podczas silnie obsadzonych zawodów Fanny Blankers-Koen Games organizowanych od 1981 r., Adam Kszczot (RKS Łódź) wygrał bieg na 800m.

 

Adam Kszczot czasem 1:43.83 po raz drugi w karierze zszedł poniżej granicy 1:44. Objął prowadzenie na 300m przed metą i odparł ataki Kenijczyków Timothy Kituma – 1:44.00 i Joba Kinyora – 1:44.17. Na czwartej pozycji uplasował się Marcin Lewandowski (SL WKS Zawisza Bydgoszcz), który wynikiem 1:44.34 wypełnił minimum olimpijskie.

 

Źródło: pzla.pl


 



Adam Kszczot: Najdłuższe zgrupowanie w karierze

To oczywiście najszybsze otwarcie sezonu w karierze 22-letniego zawodnika RKS Łódź. Rok temu inaugurował letnie starty wynikiem 1:45.11 uzyskanym w Hengelo, przed dwoma laty miał na początek 1:45.74 (również w Ostrawie, ale wtedy zajął 4. miejsce). Stadion w Ostrawie-Vitkovicach jest szczęśliwy dla podopiecznego Stanisława Jaszczaka. W 2011 roku Kszczot był tu bezkonkurencyjny podczas młodzieżowych mistrzostw Europy i wywalczył drugi z rzędu złoty medal tej imprezy. Nic dziwnego, że organizatorzy „Zlatej Tretry” oraz miejscowi kibice bardzo go cenią.

W piątkowym biegu rolę pacemakera pełnił… rekordzista Polski na 800 m, Paweł Czapiewski. Adam trzymał się za nim, kilka metrów dalej biegli Jakub Holusa, Andrew Osagie i Abraham Rotich. Ale nie byli w stanie doścignąć Polaka, który przy wyjściu z ostatniego wirażu powiększył przewagę, a na ostatnich metrach kontrolował swoją przewagę nad Osagiem i Rotichem. Oto jak Kszczot opisuje to, co działo się w trakcie rywalizacji w Ostrawie:

- Bieg był kontrolowany, pierwsze 400 metrów poprowadzono dobrze. Nie było szarpania, tempo w miarę równe – w porównaniu z dwusetką. Troszkę spadło tempo prowadzenia po 450 metrach. Również czas po 600 metrach pokazuje, że było troszkę za wolno. Było 1:17.90, a mogło być 1:17,5. Wtedy można by urwać z pół sekundy z końcowego wyniku. W Ostrawie w trakcie biegu było dość chłodno. Ale ogólnie, jak na pierwszy start sezonu wszystko wypadło super. Teraz trzeba to tylko poprawić i będzie bardzo dobrze.


- Sezon halowy zacząłeś dość wcześnie, osiągałeś znakomite wyniki. Kibice czekali na Twój pierwszy start na otwartym stadionie i nie zawiedli się. Mimo że razem z trenerem Stanisławem Jaszczakiem mocno ostatnio trenowaliście.


- Jestem po ciężkim treningu w Sankt Moritz, na wysokości 1800 metrów. Zrealizowaliśmy wszystkie założenia, jestem bardzo zadowolony z tego, 28-dniowego, najdłuższego jak do tej pory w mojej karierze zgrupowania. Forma powinna się już w najbliższym czasie pokazać.


- Przed mistrzostwami Polski czekają Cię jeszcze starty w kolejnych mityngach.


- Tak. W niedzielę biegam w Hengelo, później na Diamentowej Lidze w Eugene. Nie wiem jeszcze, jakich będę miał tam rywali. Ale jeśli dopiszą takie czynniki jak pogoda i szybkie poprowadzenie biegu, postaram się poprawić swój wynik z Ostrawy.


-----------------------------


Tyle Adam Kszczot, który prosto z Ostrawy przenosi się do Hengelo, gdzie w niedzielę wystartuje w kolejnym mocnym biegu z kilkoma Kenijczykami, Brytyjczykiem Rimmerem i z… Marcinem Lewandowskim.

Po ostatnich – ubiegłorocznych i tegorocznych – wyczynach Adama duma rozpiera jego trenera, Stanisława Jaszczaka, który potrafi w ten sposób prowadzić tego utalentowanego zawodnika, by mimo dużej pracy nie narazić go na kontuzje. Oto jak łódzki szkoleniowiec wspomina pierwsze spotkanie i początek współpracy z Kszczotem:

- Pierwszy raz zobaczyłem go siedem lat temu w Łodzi na mistrzostwach województwa młodzików. Ale wtedy nie rozmawialiśmy, zwróciłem tylko na niego uwagę, biegał na 1000 metrów. Rok później spotkaliśmy się w Wolborzu na biegach przełajowych, które wygrał. Kończył wtedy gimnazjum w Mniszkowie. Przeprowadziłem z nim pierwszą rozmowę, ale on wtedy nie był zainteresowany przejściem do Łodzi. Jednak później, chyba w maju dostałem informację od jego trenera z Mniszkowa, Rafała Marszałka, że po jego namowach i konsultacji z rodzicami chłopak zdecydował się jednak przenieść do Łodzi. Zaczęliśmy więc załatwiać dokumenty, organizować miejsce w szkole. Składał też papiery w Piotrkowie Trybunalskim i jeszcze gdzieś. Ostatecznie udało się go ściągnąć do Łodzi. Namówiłem rodziców, by wysłali go w sierpniu na obóz do Wągrowca. Niestety, tam bolało go kolano i właściwie nie trenował.


- Kiedy nabrał Pan pewności, że Adam ma przed sobą wielką przyszłość?


- Od razu było widać, że to będzie człowiek, który ma papiery na bieganie. Zresztą, jego pierwsze zawody na lidze szkolnej już to potwierdziły. Pobiegł 52.40 na 400 metrów. Później zabrałem go na zawody do Warszawy. Na stadionie AWF przebiegł 800 metrów w 1:59.70. To był znak. Przecież przez ostatnie miesiące nie trenował w ogóle, a na „żywca” przebiegł 800 metrów poniżej 2 minut. Dla mnie było jasne, że mam przed sobą kogoś, kto w przyszłości będzie wielkim biegaczem.


- A jak zapadła decyzja o specjalizacji, czyli o wyborze 800 metrów jako głównej konkurencji dla niego?


- Na początku zastanawiałem się, czy skierować go w stronę 800 czy 1500 metrów. Po jakimś czasie, gdy okazało się, że jest dość szybki, zdecydowaliśmy się na ten krótszy dystans. No i – jak pokazują późniejsze wyniki – ta droga była słuszna. Oczywiście na 1500 metrów też byłby klasowym zawodnikiem, ale musielibyśmy zmienić specyfikę treningu. Prawda jest taka, że trzeba wykorzystywać wszystkie jego atuty. A więc szybkość, siłę dynamiczną. Na pewno ma jeszcze dużo do zrobienia na 800 metrów i powinien biegać na tym dystansie do kolejnych igrzysk, w Rio de Janeiro.


- Jego droga do wieku seniora wygląda naprawdę imponująca, ale widać też, że jest prowadzony mądrze. Nie ma zdarzającej się często w przypadkach takich tematów eksploatacji w młodym wieku.


- To również kwestia jego możliwości wynikających już z samego talentu. Staraliśmy się zrobić wszystko, co było można. Był mistrzem olimpiady młodzieży, później w pierwszym roku juniora przegrał w Białej Podlaskiej z Arturem Ostrowskim, ale w kolejnym sezonie był już bezkonkurencyjny, zgarniając złoto MP juniorów na 800 i 1500 metrów w Toruniu. Ta droga była więc konsekwentna i właściwa. A pierwszy strzał wynikowy miał miejsce w 2007 roku, kiedy pojechał do Hengelo na mistrzostwa Europy juniorów. Miał niespełna 18 lat i przywiózł stamtąd brązowy medal. Czas 1:48.10. To był taki symboliczny początek. Rok później zajął 4. miejsce w mistrzostwach świata juniorów w Bydgoszczy. A progresja jego wyników jest widoczna, wystarczy spojrzeć na zestawienia roczne. Wciąż robi duże postępy.


- W relacjach zawodnik-trener niezwykle ważne jest zaufanie, ale również tolerancja i zrozumienie. Jak sobie radzicie w tej materii?


- Nie ma między nami nieporozumień, ufamy sobie, dogadujemy się. Jako trener nie stawiam mu jakichś wygórowanych, ostrych warunków. Musimy się dobrze rozumieć. Jeśli nie ma kompromisu między trenerem a zawodnikiem to pojawiają się zgrzyty i niejasne sytuacje. U nas takich problemów nie ma. Oby tak dalej.


- Londyn to może być szczyt formy Adama, czy dopiero w Rio de Janeiro będzie już poza wszelką konkurencją?


- Myślę, że już w Londynie powinien pokazać pełnię swoich możliwości. Ma przecież na koncie sporo sukcesów, juniorskich, młodzieżowych, seniorskich. A więc nie ma co czekać z wybuchem formy na Rio. Naszym celem jest Londyn. Szykujemy się mocno na najbliższe igrzyska.


--------------------------

 

Adam Kszczot urodził się 2 września 1989 roku w Opocznie. Pochodzi z maleńkiej miejscowości o nazwie Konstantynów (gmina Mniszków). Jego mama jest nauczycielką, nic więc dziwnego, że zadbała również o wykształcenie syna. Nie musiała jednak specjalnie go pilnować, bo Adam – mimo młodego wieku - to człowiek dojrzały i odpowiedzialny. Studiuje na Politechnice Łódzkiej, na Wydziale Organizacji i Zarządzania. Jego specjalizacja to logistyka.

W sporcie osiągnął już bardzo dużo (złoto HME, brąz ME, brąz HMŚ, dwa złota MME, brąz ME juniorów, złoto DME, wiele medali MP różnych kategorii wiekowych, rekordy Polski itd.). Ale przed nim z pewnością jeszcze mnóstwo sukcesów. Międzynarodowi eksperci są pod wrażeniem jego dynamiki, potencjału. Widzą w nim jednego z najbardziej utalentowanych ośmiusetmetrowców ostatnich lat na świecie. Adam wydaje się potwierdzać pokładane w nim nadzieje, choć – jak każdemu – również i jemu zdarzają się słabsze starty (jak np. ostatnio w HMŚ w Stambule).


Źródło: pzla.pl

PDF
DRUKUJ
baner 45
baner 146
baner 46
baner 145
baner 47
baner 147
baner 48
baner 148